Andrzej Polan dzieli się swoimi przepisami. Andrzej Polan znalazł swoje miejsce na ziemi. Jego "Mała Polana Smaków" mieści się obok malowniczego parku Morskie Oko w Warszawie. Polska kuchnia w wykonaniu Polana jest taka, jak sam szef: szczera i bezpretensjonalna. A smak jest tu na pierwszym miejscu. Do momentu finału, świeżo upieczeni małżonkowie nie mogli mówić za wiele o swoim życiu prywatnym. Teraz uczestnik postawił sprawę jasno. W kuchni Dzień Dobry TVN szef kuchni Andrzej Polan podał swój sprawdzony przepis na doskonałe knedle ze śliwkami. Pokazał również krok po krok sposób ich przygotowania. Na Smaker.pl znajdziesz przepisy dla ludzi ze smakiem, którzy lubią gotowanie, sałatki i tworzą własne przepisy kulinarne. Knedle z morelami Andrzej Polan Jeden z najbardziej znanych szefów kuchni - Andrzej Polan - sprawdzi, czy na pewno umiesz gotować! Autorskie reality show Kuchni+ to program, w którym bohaterem każdego odcinka jest osoba zgłoszona przez rodzinę. Bohater myśli, że bliscy zgłosili go do programu kulinarnego ze względu na jego duży talent. Andrzej Polan, szef kuchni i restaurator, znany szerszej publice z segmentu kulinarnego popularnego programu śniadaniowego, pokazał widzom na swoim profilu w mediach społecznościowych, jak zrobić śledzie na ostatki. W niewielkim szklanym słoiku połączył podstawowe i łatwo dostępne produkty, które razem komponują się wprost idealnie. Młode ziemniaki mogą być bazą pysznych i sycących dań od rana do wieczora. Swoimi przepisami na potrawy z tych warzyw dzieli się Andrzej Polan. Zobacz, jak robi jajecznicę na dzień po ciężkiej nocy, drakę z młodego ziemniaka, młode ziemniaki w liściach warzyw i racucha z borówkami w truskawkach. Nowa odsłona programu, w którym Andrzej Polan sprawdza kulinarne umiejętności Polaków. Tym razem doświadczony szef kuchni i restaurator skupi się na prozdrowotnych aspektach jedzenia. Co to znaczy gotować zdrowo? Czy bohaterowie programu to wiedzą? Co powinni zmienić w swojej kuchni, aby uniknąć żywieniowych błędów? Zacznij od zagniecenia kruchego ciasta: mąkę przesiej na stolnicę i posiekaj z zimnym masłem. Dodaj żółtka, cukier, wanilię i proszek do pieczenia. Zagnieć ciasto i schowaj do lodówki, na czas przygotowywania masy serowej. Ser twarogowy należy zmielić razem z masłem w maszynce do mielenia. Ubij pianę z białek. Nie mogłam się zdecydować, które jest smaczniejsze i do pierogów z mięsem i ruskich używałam ciasta na maślance klik, a do owocowych i z serem, na słodko robiłam ciasto z przepisu od mojej siostry klik. Jakiś czas temu przez przypadek natknęłam się na program w którym Andrzej Polan podał swój przepis na pierogi. Więcej o: andrzej polan. Małgorzata Ohme dostała burę na antenie "Dzień dobry TVN". Zrobiło się nieprzyjemnie. studiu przygotowywał potrawy z przepisów swojej babci, zganił Małgorzatę 9ObE. … najlepsze pączki jakie jadłam, miękkie, leciutkie i puszyste niczym chmurka. Najlepsze na ciepło, choć po zamrożeniu i odmrożeniu są równie smaczne. Jeśli nie macie ulubionego przepisu na pączki z pewnością ten będzie Waszym ulubionym! Smacznego :) Składniki: - 1 kg. mąki pszennej - 400 – 500 ml. ciepłego mleka - 120 g. drożdży - 150 g. masła - 100 g. cukru - 50 g. cukru waniliowego - 30 ml. spirytusu - 14 żółtek - szczypta (ok. 1/2 płaskiej łyżeczki) soli - do smażenia: olej lub smalec ... i w przekroju :) Przygotowanie: Zaczynamy od przygotowania mąki: mąkę wkładamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 40 – 50 stopni, aby się lekko ogrzała, a następnie przesiewamy ją do dużej miski. Z mleka (mleko ma być ciepłe, nie gorące, aby nie zaparzyło drożdży!), drożdży, szczypty cukru i mąki przygotowujemy rozczyn i odstawiamy go na bok, do wyrośnięcia. Żółtka ucieramy z resztą cukru, cukrem waniliowym na jasny, puszysty kogel – mogel. Po środku mąki robimy dołek, przelewamy do niego rozczyn, jajka, dodajemy szczyptę soli i wyrabiamy ciasto, aż będzie miękkie i gładkie. W trakcie wyrabiania dodajemy jeszcze rozpuszczone masło i spirytus. Ciasto powinno być bardzo plastyczne i mieć lekką konsystencję. Wyrobione ciasto przykrywamy folią spożywczą lub lnianą ściereczką i odstawiamy je w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (można do piekarnika nagrzanego do temperatury 40 stopni). Po wyrośnięciu formujemy z ciasta pączki, nadziewając je ulubioną marmoladą, układamy na blaszce oprószonej mąką i odstawiamy do ponownego wyrośnięcia (jeśli w domu jest chłodno można wstawić pączki do piekarnika nagrzanego do temperatury 30 – 50 stopni – proces też nazywa się garowanie i jest bardzo często stosowany w cukiernictwie). Pączki można również nadziewać po upieczeniu. Po wyrośnięciu smażymy pączki z obu stron na złoty kolor (po włożeniu pączków do oleju smażymy je pod przykrywką, po przewróceniu na drugą stronę pokrywę zdejmujemy – podobno jest to całkiem dobry patent na uzyskanie obrączki wokół pączka, choć jeśli pączki dobrze wyrosły obrączki powinny i tak same się pojawić). Po ostudzeniu dekorujemy pączki lukrem… Andrzej Polan polecił nam na wigilię najlepszy barszcz z buraków czerwonych materiały prasowe Andrzej Polan/fot. Grzegorz Grzeszczak- Natura narzuca nam rytm, nie tylko w tym, jak mamy się ubierać, ale również jak mamy się odżywiać - podkreśla Andrzej Polan, autor wydanej niedawno książki kulinarnej „Cztery pory roku na Polanie Smaków”. Znany szef kuchni opowiada nam o tym, jak ważne jest gotowanie z rytmem natury oraz zdradza najlepszy przepis na barszcz z czerwonych buraków, idealny na wigilię i święta Bożego według rytmu czterech pór rokuAndrzej Polan jest znanym i utytułowanym szefem kuchni. Swoją pasją do gotowania chętnie dzieli się z innymi, zarówno w programach kulinarnych, jak i na swojej autorskiej stronie W najnowszej książce - "Cztery pory roku na Polanie Smaku", wydanej nakładem wydawnictwa Słowne, zachęca do gotowania sezonowo i lokalnie. Polecane przepisy są przyrządzane z dostępnych w regionie składników i podporządkowane rytmowi rozkoszy Nigelli Lawson. Mamy przepisy kulinarnej bogini!W nowej książce zabiera pan czytelników w kulinarną podróż po Polsce. Jest pan zwolennikiem przygotowywania dań z lokalnych składników?- Ależ oczywiście. Tak mam. Gdziekolwiek jadę, poszukuję czegoś lokalnego. Zaczynam od restauracji, karczm, barów, ale powiem szczerze - to totalny misz masz. Nie spotkałem jeszcze miejsca, gdzie można coś zjeść, co jest dedykowane danemu regionowi. Na szczęście w takich miejscach można się dowiedzieć czegoś o lokalnych producentach, właścicielach małych manufaktur, gdzie owe lokalne produkty można nabyć. Aż się prosi, żeby były małe knajpki, gdzie nie zawsze musi królować pizza, stek, hamburger, a tylko mała karta, lokalne przyjemności na talerzu i smak, który będziemy długo wspominać i zachęcać swoich znajomych, żeby owe miejsce odwiedzili. Ja przynajmniej tak z piernika jak z bajki. Specjalistka od wypieków dzieli się przepisemUważa pan, że gotować należy z rytmem natury?- Oczywiście. Żyjąc, mieszkając w danym miejscu, powinniśmy zawsze rozejrzeć się za tym, co jest najbardziej aktualne, zgodne z przyrodą, naturą. Dam przykład, sok z wyciskanych pomarańczy, gdzie nie wejdziesz, tam jest sprzedawany. Tylko dlaczego nie sok z sokowirówki z owoców polskich? Pomarańcza w okresie letnim smakuje dla mnie magazynem, gdzie jest przechowywana, a jabłka albo gruszki, pełnie witamin, smaku i pięknego aromatu, aż się proszą, żeby zrobić z nich sok. Nie mówiąc o owocach leśnych, których jest w Polsce wszędzie pod dostatkiem. Mamy tyle wspaniałych smaków, aromatów, tego, co daje nam matka ziemia, powinniśmy bardziej je doceniać a nie wybiegać przed szereg. To, co przychodzi z daleka, nawet z bardzo daleka, to wszystko praktycznie poza wyglądem nie ma nic wspólnego z dobrym smakiem, dojrzałością, święta Bożego Narodzenia. Wegan Nerd zdradza najlepsze przepisyNatura narzuca nam rytm, nie tylko w tym, jak mamy się ubierać, ale również jak mamy się odżywiać. Zatem np. styczeń, luty to miesiące najczęściej zimne, trudne, kiedy dni są krótkie i aż się prosi, żeby jeść wtedy wszystko, co kiszone. Do tego strąki, czyli bogactwo minerałów i wypełnienia, tłuszcze zwierzęce a nie roślinne. Marzec, kwiecień - wtedy powinniśmy jeść to, co zaczyna właśnie rosnąć, tzn. szczypiorek, rzodkiewkę, koperek, natkę inne zioła. I sałatę zieloną, drobną, delikatną, ale słodką. Maj, czerwiec to natomiast miesiące słoneczne, truskawkowe, szparagowe, jeśli tylko aura na to pozwoli. Lipiec - istne szaleństwo, sierpień również. Z tego względu najpiękniejsze, najbardziej pachnące i kolorowe miejsca to warzywniaki a nie perfumerie. Podsumowując, warto przygotować sobie kalendarz, nie adwentowy, ale z tym, co natura nam daje w swoim rytmie, nienarzucanym przez w nowej książce przeplatają się z pana wspomnieniami. Czy to taka kulinarna podróż po Polsce?- To prawda, to podróż, pomysł na podróż, odwiedzenie miejsc i ludzi, którzy są mi bliscy. Napisanie książki składającej się tylko z przepisów to dla mnie pisanie czegoś, co jest jak regulamin, co robić, jak postępować, działać. Natomiast opowieść o samym sobie jest dla mnie ważna, bo chcę, żeby poznali mnie w ten sposób czytelnicy, domatorzy, fascynaci gotowania. Sądzę, że dla wielu będzie to jedyna możliwość poznania mojej osoby i odwrotnie, bo często jest tak, że to ja o sobie piszę i inni to czytają, ale później ja ich poznaję przez zwrotne podziękowania, rozmowy w social mediach. Jest to też sposób wyróżnienia dla osób mi szczególnych, bliskich. Na co dzień komplementuję ich często, ale uważam, że właśnie książka jest świadectwem mojego uszanowania dla tej mojej „grupy ludzi wielkich". W książce są wspomnienia, ale nie tylko. Są też sytuacje bieżące, niedawne, bliskie, radosne i smutne, które będę zawsze miał w – tak o sobie mówią. Ich naturalne pierniki to małe dzieła sztukiPrzepis na barszcz z buraków czerwonych „moja radość” według Andrzeja PolanaBarszcz z buraków wg Andrzeja Polana fot. Grzegorz GrzeszczakW Wigilię na polskich stołach często gości barszcz z czerwonych buraków. Bardzo często dodaje się do niego uszka lub paszteciki z kapustą i grzybami. Andrzej Polan zdradza, jak przygotowuje się taki barszcz w jego domu. Składniki1,5 kg buraków czerwonych włoszczyzna 4–5 jabłek 1 cebulka ocet jabłkowy do smaku: sól pieprz czarny majeranek cukier liść laurowy ziele angielskie Sposobów na przygotowanie barszczu jest bardzo dużo, ale ja posłużę się przepisem domowym, bo uważam, że jest najlepszy, najłatwiejszy i najpyszniejszy. Jednym słowem naj… naj… naj… - pisze Andrzej Polan. Buraki obieramy i kroimy w plastry. Z kolei jabłek nie obieramy i nie wyjmujemy środków, tylko kroimy je. Do zimnej wody wrzucamy pokrojone buraki, jabłka, obraną włoszczyznę, ziele angielskie, liść laurowy, cukier i sól do smaku. Gdy całość się zagotuje, gotujemy jeszcze ok. 20 minut. Dodajemy ocet, który nadaje kwasowość i poprawia kolor na bardziej buraczany. Na koniec wsypujemy majeranek, sprawdzamy smak pod względem soli, pieprzu, cukru, octu i odstawiamy garnek na bok. Barszcz powinien się przegryźć i nabrać pięknego buraczanego koloru. Następnego dnia wystarczy tylko odcedzić go ze wszystkich składników i podgrzać prawie do zagotowania. Nie należy go ponownie gotować, bo niestety stanie się bury. Sernik bez sera. To ciasto cię zaskoczy. Sprawdź nasz przepisWegańskie święta Bożego Narodzenia. Wegan Nerd zdradza najlepsze przepisySukces Polaków w Hollywood! Channing Tatum kupił prawa do „Jak nakarmić dyktatora”Ciastka ze „Squid Game”, lody Ekipy... Czego szukaliśmy w Google w 2021 roku? Karp smażony, krem ponczowy i kasztany. Przepisy na wigilię z książki z 1910 Cegielska: „Zioła mają wielką moc”. Sprawdź przepis na kapustę z kuminemPolecane ofertyMateriały promocyjne partnera Sprawdź, dlaczego mąkę warto włożyć do piekarnikaDodajdo ulubionychUsuńz ulubionych0Oceń przepisTwoja ocenaOcena przepisuJuż oceniłeśDrukujprzepisDrukujlistę składników8komentarzyAndrzej Polan piecze pączki Składniki400-500 ml mleka120 g drożdży150 g masła100 g cukru50 g cukru waniliowego30 ml spirytusu14 żółtek1 kg mąkiszczypta soliSposób przygotowania: Z mleka, drożdży, szczypty cukru oraz mąki, przygotuj tzw. rozczyn. Odstaw na bok. Żółtka z pozostałym cukrem, cukrem waniliowym ubij na puszysty kogel-mogel. Mąkę (najlepiej lekko podgrzaną w piekarniku) połącz z z rozczynem, jajkami, solą i zacznij wyrabiać ciasto. W trakcie dodaj rozpuszczone masło i spirytus. Ciasto powinno być bardzo plastyczne, i mieć lekką konsystencję. Wyrobione ciasto odstawiamy do Polan ma dla was pewien trik. Przed dodaniem mąki do ciasta, wkłada ją do piekarnika na 40-50 stopni. Zobacz nasze wideo!Zobacz pasujący przepis na konfiturę, którą możesz jeść nie tylko w pączkach:)Zainspiruj nas Komentarze (8)pokaż wszystkie komentarzeukryj najgorzej ocenianepokaż wszystkie komentarzePomoc | Zasady forumPublikowane komentarze sa prywatnymi opiniami użytkowników portalu. TVN nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Szef kuchni Andrzej Polan nie wyobraża sobie Wielkanocy bez święconki z pisankami barwionymi łupinami cebuli, a także paschy z doniczki, faszerowanych jajek i aromatycznej białej kiełbasy. Klasycznie i symbolicznie. Przeczytajcie wywiad z magazynu "Moje Gotowanie" 4/2021. Magdalena Pomorska: Wielkanoc tradycyjna czy nowoczesna? Jakie są Twoje świąteczne wspomnienia? Andrzej Polan: Uważam, że każdy rodzaj świąt obchodzonych w Polsce, ma niesamowite zalety i swoje piękności. To od nas zależy, jak chcemy je przeżyć. Według mnie najlepiej trzymać się wszystkich prawideł i historii, jakie kojarzą nam się z domem, z którego je wynosimy. Zawsze trzymam się tradycji, ponieważ pielęgnowanie czegoś, co zostało kiedyś stworzone i ukierunkowane dla Polaków, należy kultywować. To nas odcina od, jakże bezczelnie wchodzącej w naszą teraźniejszość, nowoczesności. Lepiej zatrzymać się na chwilę, powrócić wspomnieniami do tego, co stało na stole wielkanocnym, kiedy byliśmy dziećmi, niż myśleć, czy podać coś, co zrobiło się modne, ale nie kojarzy się nam do końca z prawdziwą Wielkanocą. Przygotowujesz więc tradycyjną święconkę i robisz pisanki? Jak najbardziej! Mam zwyczaj, który kontynuuję od momentu bycia młodym chłopcem. Mieszkałem z rodzicami na południu Polski, w Wolbromiu. Moim obowiązkiem w Wielki Piątek zawsze było powkładać wszystkie produkty do koszyczka – nabyte w sklepie, na targu czy przyniesione z lasu – z niego pochodził barwinek. W Wielki Piątek chodziłem też na wieczorne czuwanie do kościoła. W sobotni poranek pierwszym zadaniem było przygotowanie koszyczka. Ugotowane w łupinie cebuli jajka – prosty, naturalny, piękny sposób, który doceniam i dziś. Jajka były ozdabiane przez moją mamusię, która miała duże zdolności artystyczne – wyczarowywała na nich kształty koszyczków, bazi. Niejednokrotnie próbowałem z nią dekorować, ale zazwyczaj kończyło się to pęknięciem skorupki. Moja mama mówiła wtedy: „I tak to jajko jest ładne i włożymy je do koszyczka”. Z naszej rodziny ze święconką to zawsze ja szedłem do kościoła. Spotykałem się z kolegami z podstawówki i ruszaliśmy całą drużyną, aby poświęcić koszyczki. Później zawsze przynosiłem go do domu, gdzie czekał na śniadanie wielkanocne. Miałem jednak takich kolegów, Jurka i Andrzeja, którzy smakołyki z koszyczków zjadali po drodze i zanosili do domu pojedyncze elementy święconki. Kiełbasa, chrzan, kromeczka świeżego pieczywa z GS-u lub PZS-u, czyli najlepszych piekarni w tamtym czasie w Wolbromiu, taki zestaw zjadali ochoczo. A jak wyglądało i wygląda Twoje śniadanie wielkanocne? Obecnie bardziej się do niego przykładam, bo mam większą wyobraźnię. Kiedyś było typowo rodzinne, przygotowywane przez mamę i babcię. Stół zawsze nakryty wykrochmalonym obrusem, na nim stawiany koszyczek i naczynia. Do tego wszystkie niezbędne potrawy – w tym żur – lżejszy od tego, który teraz gotuję. Produktami z koszyczka, zgodnie z tradycją, dzieliliśmy się i zajadaliśmy. Chleb skrzypiał pod zębami, bo już wysechł. Jajko było gotowane dzień wcześniej, a zostało obrane, więc barwnik z łupin cebuli przeszedł na białko, co mnie jako dziecko nieco zniechęcało. To wszystko było ważne. Obecnie podtrzymuję tradycję sobotniego święcenia w kościele, udaję się do tego samego, do którego chodziłem z mamą, kiedy mnie odwiedzała. To kościół św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Mam niezmierny zaszczyt tam iść, postawić koszyk, poczekać, pomodlić się. I mimo że mieści on zazwyczaj produkty wyliczone dla 2-3 osób, które zapraszam na święta, to jest to coroczny zwyczaj. Zanim usiądziemy do wielkanocnych specjałów, na stołach pojawiają się postne propozycje na ten wyjątkowy czas oczekiwania przedświątecznego. Jakie dania są u Ciebie? Dla mnie to czas pozbawiony słodyczy. Mój dom rodzinny w każdą sobotę i niedzielę pachniał wypiekami, ale w okresie postu tego nie robiliśmy. Było za to wiele historii rybnych, jarskich. Jadaliśmy naleśniki, znacznie ograniczając mięso – w Wielki Piątek całkowicie z niego rezygnując. Przygotowywaliśmy zacierki na mleku, ziemniaki kraszone cebulą. Była też smażona ryba i śledzie z ziemniakami. Jak Wielkanoc, to i jajka. W jaki sposób podajesz je na świąteczny stół? Nigdy nie byłem skłonny kupować tych o białej skorupce – wybieraliśmy na targu te ciemne, często jeszcze ze ściółką, prosto z gospodarstwa. Do koszyczka trafiają jajka gotowane na twardo w łupinach cebuli, ale przez lata poznałem rozmaite przepisy, jak wielkanocne jajka podać inaczej. Mieszkałem 10 lat na Podhalu, a górale z miejscowości Dzianisz (w gminie Kościelisko, po drugiej stronie Gubałówki) nauczyli mnie, że do święcenia nosi się jajka surowe. Na nich robiło się śniadanie wielkanocne – jajecznicę z kawałkami boczku i kiełbasy również ze święconki. Musiał być też starty chrzan. Pamiętam, jak Zosia Tylka przygotowała mi pierwszy raz tę jajecznicę, naprawdę zachwyciłem się jej daniem. Dodatek świeżego chrzanu i mięs sprawia, że smak jest zdecydowanie ostrzejszy i bogatszy. Wykończenie ze szczypiorkiem – super sprawa. To regionalna propozycja. Klasyczna to z kolei jajka faszerowane – po prostu obłędne, a to sposób najbardziej tradycyjny i lubiany przez wszystkich. Gotowane jajka w skorupce, przekrawane na pół, wyjmowany środek, łączony z pieczarkami i musztardą, śmietaną, dużą ilością masła klarowanego, sporą porcją kopru, dodatkiem soli i pieprzu. Tym sposobem powstaje nam niesamowicie pyszny farsz i nim wypełniamy jajka, obtaczamy od strony przekrojonej w lekko posolonej bułce tartej i smażymy na maśle. Mówię, że to jajka w garniturze – skorupkę zazwyczaj usuwa się przed podaniem, a w tym przepisie w niej zostają. Przejdźmy do słodkiej strony wielkanocnego stołu, jakie pyszności przychodzą Ci na myśl? Najbardziej charakterystyczne dla Wielkanocy są mazurki. Megasłodkie, megapiękne i megakolorowe. Są nagrodą dla tych, którzy podczas postu nie jedli słodkości. Nagle dostaje się „cukier w cukrze”, bo tak można mazurki nazwać. Robi się je na przeróżne sposoby, z rozmaitymi dodatkami. Te najbardziej znane to mazurek kajmakowy, na długo gotowanym mleku z dodatkiem cukru. Obecnie gotowy kajmak możemy też kupić, z całkiem dobrym składem, więc tu możemy zaoszczędzić czas i nieco ułatwić sobie świąteczne przygotowania. Kolejno mazurek czekoladowy, pomarańczowy – możemy ich wymienić naprawdę wiele, przy czym powinien łączyć je ten sam spód z kruchego ciasta. Inne słodkości na Wielkanoc to pascha. Obwarzona śmietana, z której powstaje nam serek, wrzucany do gazy z apteki „metr na metr”. Masa serowa pozbawiona nadmiernej ilości serwatki, połączona z niezliczoną ilością bakalii. Pascha powinna pachnieć wanilią, pomarańczą a nawet kardamonem. Przekładana jest do formy w kształcie babki – najbardziej polecam ceglaną doniczkę z dziurką, bo wtedy umieszczamy masę na paschę w gazie do doniczki, dociskamy od góry i przez dziurkę nadmiar serwatki może wypłynąć. Gotową paschę dekorujemy barwinkiem, bakaliami, polewamy kolorowymi lukrami. Bardzo piękna tradycja. Grzegorz Grzeszczak (G&G Authentic) Mamy też baby wielkanocne – powinny być jak najwyższe, z największej możliwie liczby żółtek. Piekłem babkę z 96 żółtek na kilogram mąki. Wiem, że ktoś powie: „Oszalał!”, ale rzeczywiście taki przepis jest i da się to zrobić. Wypiek jest wyjątkowy, bardzo wilgotny, z takiej porcji wychodzi 4-5 babek. Na jedną polecam proporcje 0,5 kg mąki i 10 żółtek – mamy składniki na doskonałe ciasto drożdżowe, które rośnie wolno. Dobrze jest ciasto w trakcie przerobić 2-3 razy, aby było jeszcze bardziej puszyste. Potem ląduje w brytfance z kominem, typowej dla babki, i wstawiane jest do pieca. Czekamy, czekamy i cieszymy się, że będzie gotowa baba do polania białym lub różowym lukrem albo czekoladą. Drożdżowe możemy też przekładać, robiąc niemalże torty – sprawdzi się masa maślana lub mascarpone. Do tria: babka, mazurek i pascha dopisałbym też sernik i keks z kolorowymi dodatkami w środku. Myślę, że to perfekcyjny zestaw. Muszę zapytać o sałatki wielkanocne – te na półmiski i do salaterek. Co proponujesz? Najbardziej klasyczna – sałatka jarzynowa, bez której nie wyobrażam sobie świąt. Niech mi tu nikt nie mówi, że jej nie lubi. Można nie przepadać za porem czy cebulą w sałatce, ale klasyczna jarzynowa musi być. Z lżejszych historii polecam propozycje z buraczkami i jabłkiem lub gruszką. Wielkanoc to też symbole – dodatki. Jak Ty widzisz chrzan i rzeżuchę na stole? To rzeczywiście są dwa obowiązkowe dodatki podczas wielkanocnego śniadania. Jak rzeżucha by nie wzeszła, to jej wybaczę i zjem ją w lany poniedziałek. Chrzan powinien wyciskać łzy. Sugeruję, aby nie używać gotowego w słoiku, nie dlatego, że krytykuję, ale jednym z moich zwyczajów wielkanocnych był osobiście tarty, kupiony na targu korzeń. Podczas tarcia doprowadza nas nie do płaczu, a do wycia. Jest na to sposób – trzeba trzeć chrzan w przeciągu między jednym a drugim oknem. Możemy go podać na różne sposoby. Przykładowo z gotowanymi czy pieczonymi burakami – powstaje nam wtedy ćwikła z chrzanem. Jest też chrzan wielkanocny – najbardziej prawdziwy, łączony z ugotowanymi, utartymi żółtkami i odrobiną śmietany. Wszystko razem wymieszane, zakwaszane sokiem z cytryny, doprawione odrobiną cukru, solą i pieprzem. Można też zrobić z niego cumberland – sos na bazie czerwonego wina, idealny do pieczonego drobiu i pasztetów. Z kolei do schabu warto podać sos tatarski z dodatkiem chrzanu i musztardy. Chrzan też może trafić do zupy… Tak, zupa chrzanowa, czyli wywar z warzyw połączony ze świeżo startym korzeniem, zabielony śmietaną. Jest doskonała, prawie jak sos chrzanowy, tylko mocno rozrzedzony. Jednak symbolem wielkanocnym wśród zup jest żur. W moim rodzinnym domu do żuru chrzanu się nie dodawało. Był robiony na swojskim zakwasie na mące żytniej, gotowany z grzybami, zabielany wiejską śmietaną. W centralnej Polsce nauczyłem się dodawać do niego starty chrzan. Nie jestem fanem zbyt dużej jego ilości, bo zupa musi smakować zakwasem i grzybami, a chrzan nie może w nim dominować. Żur podajemy z białą kiełbasą. Ale nie taką gotowaną, rzuconą w kawałku. Robię to w ten sposób, że na patelnię wlewam olej, dodaję – mimo że nie używam czosnku – to w tym przypadku dodaję 1-2 ząbki całego czosnku, 1 ostrą paprykę czuszkę i wkładam surowe kiełbasy. Wlewam pół szklanki wody i zaczynam gotować, co jakiś czas nakłuwając je wykałaczkami. W ten sposób wypływa z nich wszystko to, co powinno wypłynąć, pozostawiając samą treść, czyli dobrze doprawione mięso. Gotujemy do momentu, aż woda odparuje, a kiełbasa zacznie na tłuszczu skwierczeć, a obiecuję, że skwierczy niesamowicie. Podlewamy wtedy całość niedużą ilością wytrawnego białego wina. To inspiracja z włoskiego sposobu na robienie salsiccii – odpowiednika naszych białych kiełbas. Tak podrumienione, bo polecam je wstawić jeszcze przed podaniem do piekarnika, to jest szaleństwo. Kiełbasa we własnym sosie, bardzo rumiana, jedzona niczym gruby kabanos, z pełnią smaku mięsa. Grzegorz Grzeszczak (G&G Authentic) Ale przy żurku pojawia się też jajko… Oczywiście, zazwyczaj wkrawane, co też nie do końca do mnie przemawia. Proponuję zrobić grzankę z dobrego pieczywa, które obtacza się w jajku. Mówię, że to „sadzona grzanka”. Jajko możemy też pokroić, zrobić coś w stylu pasty jajecznej i podać na grzance obsmażonej na maśle. Zapewniam, że to zupełnie inny, pyszny sposób, aby zaprezentować żur wielkanocny. Serwujemy go w kubku lub w głębokim talerzu, bo grzankę sadzoną możemy zanurzyć tak jak grzanki w zupie cebulowej. Tak przygotowany chleb smakuje wybitnie, bo stopniowo nasiąka żurem. A wracając do formy podania żurku – z białej kiełbasy możemy zrobić też skwarki. Pozbawiamy kiełbasę osłonek, mięso przekładamy na patelnię, wysmażamy, rozbijając tłuczkiem do ziemniaków. Robią się drobne skwareczki, bardzo chrupiące i złote. Będą idealne do posypania na wspomnianą „sadzoną grzankę”. A co przygotowałbyś na świąteczny obiad w Poniedziałek Wielkanocny? W tym dniu może zdarzyć się późniejszy obiad proszony. Dlatego lepiej odejść od zabielanych zup, a postawić na propozycje rozgrzewające żołądek, aby pobudzić go do dalszej pracy. Niech to będzie dobry rosół na dobrym mięsie. Jeśli chodzi o danie główne, sugeruję, żeby była to propozycja w stylu pieczonego indyka, faszerowanego kurczaka czy pieczonej kaczki. Wielkanoc zawsze będzie mi się kojarzyła z przedwiośniem, dlatego staram się pamiętać, aby pojawiło się dużo zielonych dodatków. Warzywa z wody, sałatki, nowalijki, wspomniana rzeżucha. Może nawet młode ziemniaczki z Cypru? Dlaczego nie, kilka sztuk warto zaserwować. Pokażmy wszystkim i podkreślmy, że wraz ze świętami wielkanocnymi przychodzi nowy czas wiosenny – nie tylko w kuchni.

andrzej polan przepisy na ciasta